Ważne, ciekawe, interesujące – co się u nas dzieje

treść strony

Jak założyć start-up i w czym pomaga Erasmus?

To nie moment, to proces – odpowiada Artiom Komardin, człowiek, który wie, jak skonstruować Inteligentny Dach, i którego magazyn „BRIEF" umieścił na liście „50 kreatywnych 2020 roku”.

 

  • fot. Luka Lukasiak/FORUM

Czy się obrażasz, gdy ktoś mówi o tobie start-upowiec?
Nie.

Pytam dlatego, że w pewnych kręgach to nie jest powód do dumy. Start-upy kojarzą się z inicjatywami niespecjalnie poważnymi, tworzonymi przez ludzi młodych, którzy często bazują na nie swoich pieniądzach.
Dużo w tym racji. Natomiast wiele znanych mi osób, które rozwijają start-upy, zanim poszło po jakiekolwiek kwoty do inwestorów lub po pieniądze publiczne, najpierw zainwestowało swój czas i środki, by pokazać, że ich pomysł ma szansę na realizację. W Polsce start-up kojarzy się z początkową fazą rozwoju biznesu. Na Zachodzie natomiast start-upami nazywa się firmy, które mają potwierdzony produkt, zespół ludzi, staż pracy nad produktem. Czy zatem jestem lub byłem start-upowcem? Tak. Jednak gdy zaczynaliśmy pracę nad Inteligentnymi Dachami, nie myśleliśmy, że rozwijamy start-up. Chcieliśmy stworzyć produkt rozwiązujący problem. Okazało się to przedsięwzięciem na tyle zaawansowanym, że musieliśmy przejść drogę dopasowaną do start-upu – tworząc nową technologię, obarczoną ryzykiem, i udowadniając, że to ma sens.

Gdybyś miał przygotować takie must have dla młodego człowieka, który chce założyć start-up, co mogłoby się na twojej liście znaleźć?
Zacząłbym od budowania zespołu. W pojedynkę można być freelancerem, realizować prostą usługę. Jeżeli myślimy o start-upie, powinniśmy mieć zespół. Nieważne, czy to będą dwie, trzy, cztery osoby czy więcej (przykładem jest Facebook – wszyscy znają Marka Zuckerberga, który jest liderem, ale przecież nie stworzył serwisu w pojedynkę). Skupiłbym się na tym, by nie wymyślać innowacji, że tak powiem, z kosmosu (od tego są jednostki badawcze), a raczej udoskonalać coś, co istnieje. Jest coś, co wykonuje się w ten lub inny sposób, ale my możemy zrobić to lepiej i widzimy na to popyt. Pamiętajmy, że budowanie rynku jest trudniejsze niż budowanie produktu udoskonalonego. Myślę też, że dużo start-upowców za długo trzyma pomysł dla siebie. Sądzą, że jest on tak genialny, że nie można go zdradzać. Tymczasem im wcześniej zweryfikujemy naszą koncepcję, najlepiej u odbiorcy docelowego, tym lepiej. Unikniemy ślepej uliczki, że oto przygotowywaliśmy się dwa lata na start produktu, a nie sprawdziliśmy, czy ktoś go w ogóle chce. Dobrze jest też przemyśleć strategię inwestycyjną i poszukać programów publicznych, zanim zaczniemy szukać inwestorów. Możemy skorzystać z dostępnych w Polsce programów akceleracyjnych czy inkubacyjnych. Oprócz wiedzy, know how i mentoringu, często dają one środki, z których można zrealizować na przykład kampanię marketingową, kupić sprzęt lub wyprodukować prototypową partię produktu. Ważne są też skupienie na celu i determinacja, bo spotkamy osoby, które będą mówić: „To się nie uda”, „Nie macie doświadczenia, kompetencji” itd. W każdego typu przedsięwzięciach trzeba być odpornym na porażki i hejt.

Co znaczy „droga start-upu”? Jest ona jakaś inna od drogi zwykłej firmy?
Start-up działa w pewnym modelu ryzyka. O ile tradycyjny biznes ma dość szybko zacząć przynosić przychód i zysk, o tyle w przypadku start-upu zbudowanie nowej usługi wiąże się z większym ryzykiem technologicznym oraz biznesowym, dotyczącym gotowości rynku na usługę czy produkt. Trzeba zainwestować nie tylko pieniądze, ale know how, zaangażowanie, czas wolny – nie mając pewności, czy odniesiemy sukces.

Zakładając, że nikt nie rodzi się start-upowcem, w którym momencie wpadłeś na pomysł, by zrobić coś, czego na rynku nie było, a jak było, to stworzone w skomplikowany sposób?
Przede wszystkim nie uważam się za typ przedsiębiorcy.

A za wynalazcę?
Chyba też nie. Raczej postrzegam siebie jako inżyniera, który jest ciekawy rozwiązań. Jeżeli problem się powtarza i mam pomysł na jego rozwiązanie, to próbuję. Gdyby nie technika, nie inżynieria, nie nauka, świat by się nie zmieniał. Ale wracając do pytania, są pewne cechy osobowościowe, które pomagają. Naukowcy bywają skrupulatni, dokładni, analityczni. Przedsiębiorcy muszą być organizatorami, czasami organizatorami prac naukowych, przedsięwzięcia, myślenia o produkcie szeroko, problemowo. Stąd pytanie, kim właściwie są start-upowcy? Słyszałem, że są seryjny- mi przedsiębiorcami.

To nie brzmi dobrze.
Ale to ciekawe. Po kilku błędach mają na tyle doświadczenia, że mogą przekształcić porażki w przedsięwzięcie pozbawione cech wieku dziecięcego. Znam takie osoby, sam zresztą się do nich zaliczam. Zaczynaliśmy pracę nad Inteligentnymi Dachami kilka lat po studiach, pod koniec roku 2016 mogliśmy zacząć już nasz produkt pokazywać światu. I wtedy...
 
Rozwiązał się worek i posypały się zlecenia?
Nie. Najpierw pokazywaliśmy go w światku start-upowym. Muszę podziękować Fundacji Start-up Poland, która szybko zauważyła w nas potencjał, że rozwiązujemy techniczny problem, nie robimy miękkich rzeczy, typowych dla start-upów, jak aplikacje czy chatboty. Chcemy chronić ludzi, mienie, budynki wielkopowierzchniowe. Wygraliśmy polską edycję „European Start-up Awards”. W 2018 roku byliśmy już jednym z sześciu finalistów „European Start-up Days”, organizowanych przy okazji Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Te nagrody nas wyeksponowały. Wówczas startowała pierwsza edycja „Akceleratora KPT ScaleUp”, organizowana przez Krakowski Park Technologiczny. Tutaj też wielkie podziękowania dla organizatorów, że mogliśmy wziąć w niej udział, wdrożyć rozwiązanie u partnerów przemysłowych, pokazać, jak ten system działa, jakie daje korzyści. Wtedy – gdy już wiedzieliśmy, że mamy pierwsze referencje, klientów, przekonaliśmy się, że to działa – rozwiązał się worek i posypały zamówienia.

Nawiązując do tego, że start-upowcem się nie rodzimy, w którymś momencie musiałeś uznać, że rzeczywiście chcesz ten problem rozwiązać – problem bezpieczeństwa ludzi i sprzętu pod dachami dużej powierzchni. Czy to był moment Erasmusa i stypendium zagranicznego?
Myślę, że to nie był moment. To był proces, szereg zdarzeń w moim życiu, które poskutkowały tym, że wpadłem na pomysł związany z bezpieczeństwem. Czy do tego przyczynił się Erasmus?
Również, ponieważ podczas programu odbywałem staż naukowy, w trakcie którego pracowałem nad modelem trwałości płaszczy reaktorów jądrowych. Budowla ma jakiś swój określony wiek użytkowania. Natomiast można popełnić wiele błędów eksploatacyjnych...

…powodując, że ten wiek się skróci.
Na przykład. Ale czy są jakieś narzędzia, które by wspomagały takiego użytkownika? Poszukując rozwiązań, zobaczyłem, że są różne metodologie stosowane do różnych typów konstrukcji. My skupiliśmy się na dachach płaskich. Dlatego, że jest to dość duża skala, buduje się tych budynków wiele. I wtedy pomyśleliśmy, że możemy to zrobić lepiej, niż robiono dotychczas.

Pomijając kwestie merytoryczne, co ci dał wyjazd na Erasmusa? Pojechałeś na piątym roku studiów…
Spędziłem rok we Francji. Osiem miesięcy w Grenoble i cztery w Paryżu, gdzie robiłem staż naukowy. Co mi to dało? Spojrzenie z innej strony na kwestie nauki. Doświadczyłem zorganizowanego procesu, w którym badania naukowe służą określonemu zadaniu, są finansowane (często z grantów) przez duże przedsiębiorstwa mające do zrealizowania konkretny cel. Projekt prowadzi profesor, który jest menedżerem procesu. Ma przyznany grant na wieloletnie badania, dobiera sobie zespół z doktorantów, dyplomantów. Rozdziela zadania, jak w przedsiębiorstwie. Wszyscy są zaangażowani. A zadania, które wykonuje dyplomant, praca magisterska czy raport nie idą na marne, lecz sprawiają, że staje się on uczestnikiem większego projektu, który ma szczytny cel.

Zachęcasz młodych ludzi do udziału w takim programie jak Erasmus+?
Zdecydowanie. To jest przygoda można poznać inny kraj, inną kulturę, organizację pracy naukowej czy dydaktycznej w ciekawych ośrodkach w Europie. I porównać z tym, co mamy w Polsce. Mogą stąd płynąć interesujące wnioski, które niektórych naprowadzą na własny biznes, innych zmotywują do tego, by poświęcić się nauce lub pozostać w obcym kraju. Każdy ma swoją drogę, ale ten wyjazd otwiera umysł na nowe ścieżki. Pokazuje, że można inaczej. Warto z takiej możliwości skorzystać. Tym bardziej, że obecnie programy takie jak Erasmus+ są ogólnodostępne. Ograniczenia są w głowie. Warto się zdecydować, bo niczego nie tracimy, a wiele możemy zyskać.

Artiom Komardin – inżynier budownictwa, absolwent Politechniki Krakowskiej oraz Universite Joseph Fourier w Grenoble. Współzałożyciel Sense Monitoring, firmy specjalizującej się w inteligentnej ochronie dachów płaskich, która była wielokrotnie nagradzana, m.in. w konkursach „European Start-up Awards”, „Wolves Summit Great Pitch”, „European Start-Up Days”. Platforma Inteligentny Dach obecnie chroni ponad 1 500 000 m2 dachów płaskich budynków wielkopowierzchniowych.

Zainteresował Cię ten tekst?
Więcej podobnych znajdziesz w najnowszym numerze Europy dla Aktywnych 3/2021: